Forum AKMF
AKMF => RPG => Wątek zaczęty przez: CarGier w Września 22, 2010, 01:02:14
-
ja, leo i wirus chcielibyśmy spróbować w WH3
leo studiuje w gdaniu, ale jest słowny, więc jakby była konkretna ustawka to będzie
-
Chcę poprowadzić sesję testową, na rozeznanie mechaniki. Gotowy scenariusz z podręcznika, postacie na jeden raz. Trzeba trzech graczy. Termin - około 1szego października. Chętni?
-
Nie chcę ściągać gościa z Gdańska na sesję próbną systemu. Zwyczajnie nie warto.
Jakby co wystarczy mi dwóch graczy, chociaż wolałbym trzech. Tu mam pytanie do Virusa - widziałem że dobrze grasz narracyjnie, ale poradzisz sobie też w bardzo mechanicznym systemie?
-
Jakby co maan to ja jestem w Olsztynie do 7 Października, więc zagrać na początku tego miesiąca można. Po drugie to ja jestem generalnie z Olsztyna i raczej to nie jest "ściąganie" tylko powrót do domu, więc jeżeli system nam by podpasował i chcielibyśmy grać stałe sesje tego systemu tak co dwa - trzy tygodnie, to nie ma najmniejszego problemu.
Teraz będziemy grać improwizkę w piątek pewnie, to zobaczymy co i jak z tym będzie, ale już widzę że dwójka była lepsza pod każdym względem...nawet obrazki zerżneli z poprzedniej edycji - nieładnie ze strony FFG :o
-
Około 1szego października mogę już grać, więc nie widzę problemu.
BTW, "pod każdym względem"? Czyżby kolejny przypadek fanatyzmu typu "Heroesi skończyli się na 3 części"?
-
Hmm... Leonie myślałem, że jesteś już ekspertem w sprawie WFRP 3, skoro zamierzasz głosić o tym wydawnictwie prelekcje na Conquiście a Ty dopiero zamierzasz rozgryzać ten system... Ciekawe...
A wracając do tematu - też bym chętnie z Wami w to pograł, ale nie wiem czy znajdę choć odrobinę czasu... Czy w razie czego można by wystąpić gościnnie z doskoku na jednej z Waszych licznych sesji? ;)
-
Może dam w takim razie mały preview prelekcji...
Pierwsza rzecz, co tyczy się Korka - założona przez system liczba graczy(bo będę oceniał to jak twórcy zrobili grę, a nie jak gracze mogą ją ulepszać) to 3! + MG...generalnie poprzednie edycje nie zakładały limitu graczy :o
Druga rzecz - system został zrobiony mocno, ale to mocno marketingowo - specjalnie dodano za mało kości i są one z symbolami(bo nie oszukujmy się, symbol czaszki czy młotka na kości to może być równie dobrze "1" i "6") by gracz oficjalnie nie mogli grać w większą liczbę graczy i grać tańszymi, zwykłymi kośćmi. Dodatkowa garstka kości do 3 ed kosztuje 40zł! Firma supportuje system tylko swoimi produktami - by grać musisz mieć specjalne kości, dziesięć rodzajów kart, karty karier, specjalne znaczniki postaw itp. itd. i jeszcze raz itd....to się nazywa skok na kasę! Dla przypomnienia - do poprzednich edycji spokojnie wystarczył podręcznik główny(cena ok 100zł), kości od dowolnego producenta, gumka ołówek i kartka papieru.
Podręczniki od poprzednich edycji są zwyczajnie bogatsze w treść, lepiej napisane i lepiej wydane. Podręczniki do 3 edycji to nawet nie podręczniki, tylko kilkudziesięcio-stronnicowe broszurki w miękkiej oprawie, lakonicznie opisujące wszystko oprócz zasad.
No i rzecz ostatnia w tym preview - W warhammerze 2 edycji można grać kapłanem wszystkich ludzkich bogów Starego Świata, w 3 ed tylko 3. W 2 edycji można grać magiem wszystkich szkół magii(dodatkowo magii Chaosu, Nekromanckiej i Skavenów), w 3 ed tylko 3. W końcu w 2 ed można grać przedstawicielem czterech ras Starego Świata, z 7 krain w tym zawarte wszystkie prowincje danych krain - w 3ed można grać uwaga! Człowiekiem z Reiklandu w Imperium, Krasnoludem z Twierdzy Karaz Agaraz(?) i dwoma rodzajami elfów(które zasadniczo różnią się tylko na zasadzie spellcaster/damage dealer, w 2 ed pokrywał to jeden typ elfa i zależał od tego jak gracz kreował postać i były nizioły)
Nazwijcie mnie fanatykiem, ale ja po prostu widzę co się dzieje - FFG to amerykańska firma wydająca głównie gry planszowe i to właśnie im najlepiej idzie, więc gra jest planszowa do bólu...tyle w temacie.
I by odegnać od siebie zarzuty typu "zmodyfikujemy 3 ed tak, by mogło grać w nią 50 osób i sami wyskrobiemy dodatkowe kości, wyrzucimy zasady które są słabe" to od razu mówię - Ja oceniam to jak system został zrobiony z bazy, a nie to co gracze mogą z systemem zrobić. A jeżeli FFG zrobiło to tak, by trzeba było coś modyfikować, to była to po prostu robota bez sensu.
BTW. Nie muszę być ekspertem motoryzacji by widzieć, że w nowym modelu Lamborgini odpadają drzwi, a części do niego można kupić tylko u producenta za worek dolarsów.
-
BTW, "pod każdym względem"? Czyżby kolejny przypadek fanatyzmu typu "Heroesi skończyli się na 3 części"?
Ależ skąd jest przecież część piąta z dodatkami prawda? Po prostu twórcy z nie wiadomych nam przyczyn dali jej numer o jeden wyższy niż powinien.
@Leon nie panikuj. Niziołki mają być w dodatku, dodatkowe pochodzenia też podobno mają być w kolejnych dodatkach
W 2 edycji można grać kapłanew wszystkich szkół magii
Fix for you
-
Kendo - nie panikuj! Bo ja na pewno tego nie robię :P
Dwa - podobno to bardzo ładne słowo - lubię je. A to, że to co w poprzedniej edycji było standardem w nowej wydaje się jako super dodatki(za kolejne worki dolarsów) to jest cofnięcie w rozwoju i - wspomniany już - skok na kasę.
-
Dobra Leonie, zwracam Ci honor i zgadzam się z Tobą niemal w 100%. Faktycznie temu Łorhameru odpadaju drzwi... Na szczęśnie nikt nie może nam zabronić grać w drugą edycję! :D
Mimo to chciałbym kiedyś i tego "wypustu" spróbować!
A co do tych dodatków z Niziołkami za kolejne worki 'dolarsów' to podobno brzmi bardzo prawdopodobnie ;)
-
Pierwsza rzecz, co tyczy się Korka - założona przez system liczba graczy(bo będę oceniał to jak twórcy zrobili grę, a nie jak gracze mogą ją ulepszać) to 3! + MG...generalnie poprzednie edycje nie zakładały limitu graczy (http://akmf.doom.vot.pl/Smileys/default/shocked.gif)
Limit podstawowych kart akcji (melee attack, dodge itp.) jest na 3 osoby. Po jednej sesji zna się i tak je na pamięć, nie trzeba mieć ich fizycznie. To jest jedyne ograniczenie.
Druga rzecz - system został zrobiony mocno, ale to mocno marketingowo - specjalnie dodano za mało kości i są one z symbolami(bo nie oszukujmy się, symbol czaszki czy młotka na kości to może być równie dobrze "1" i "6") by gracz oficjalnie nie mogli grać w większą liczbę graczy i grać tańszymi, zwykłymi kośćmi.
System jest zrobiony tak, by cała runda była rozgrywana jednym rzutem. Po jednym rzucie wiesz, że trafiłeś gościa w głowę mimo że próbował unikać, ale się poślizgnąłeś i straciłeś pewny grunt pod stopami. Jakby zamiast konkretnych kości byłyby symbole, szło by się zamęczyć (BTW, próbowałem już zastępować symbole liczbami jak grałem PBFa, nie-da-się). Poza tym turlanie tą kolorową pulą kości to jedna z fajniejszych rzeczy w systemie.
Dodatkowa garstka kości do 3 ed kosztuje 40zł! Firma supportuje system tylko swoimi produktami - by grać musisz mieć specjalne kości, dziesięć rodzajów kart, karty karier, specjalne znaczniki postaw itp. itd. i jeszcze raz itd....to się nazywa skok na kasę! Dla przypomnienia - do poprzednich edycji spokojnie wystarczył podręcznik główny(cena ok 100zł), kości od dowolnego producenta, gumka ołówek i kartka papieru.
Agree. Kasę żrą niemiłosiernie.
Podręczniki od poprzednich edycji są zwyczajnie bogatsze w treść, lepiej napisane i lepiej wydane. Podręczniki do 3 edycji to nawet nie podręczniki, tylko kilkudziesięcio-stronnicowe broszurki w miękkiej oprawie, lakonicznie opisujące wszystko oprócz zasad.
Oprócz tego że mają miękkie okładki, są wydane bardzo porządnie. Nawet nie miałeś ich w ręku, a się wypowiadasz. Ale świat jest opisany nadzwyczaj kiepsko, masz rację. Co prawda w dodatkach o konkretnym wycinku settingu (o magii, wierze itp.) wszystko jest już opisane porządnie, to w podstawowym zestawie o Imperium dowiemy się mało.
No i rzecz ostatnia w tym preview - W warhammerze 2 edycji można grać kapłanem wszystkich ludzkich bogów Starego Świata, w 3 ed tylko 3. W 2 edycji można grać magiem wszystkich szkół magii(dodatkowo magii Chaosu, Nekromanckiej i Skavenów), w 3 ed tylko 3. W końcu w 2 ed można grać przedstawicielem czterech ras Starego Świata, z 7 krain w tym zawarte wszystkie prowincje danych krain - w 3ed można grać uwaga! Człowiekiem z Reiklandu w Imperium, Krasnoludem z Twierdzy Karaz Agaraz(?) i dwoma rodzajami elfów(które zasadniczo różnią się tylko na zasadzie spellcaster/damage dealer, w 2 ed pokrywał to jeden typ elfa i zależał od tego jak gracz kreował postać i były nizioły)
Ughm. Tu już przesadzasz.
Można grać magiem wszystkich Kolegiów, można grać kapłanem każdego boga. Tak, trzeba dokupić dodatek, ale powiedz mi - ile w podstawowym zestawie drugiej edycji każde z Kolegiów miało zaklęć? Żałosną ilość. Tutaj przynajmniej jak już dostajemy kolegium, to mamy w czym wybierać. Możemy poznać jeden czar na danym poziomie, a drugi nie - w drudycji szło ciurkiem, wszystko po kolei. A same czary miały raczej mało skomplikowane efekty. Drudycja nawet z Królestwem Magii może się schować do dziury, w końcu czuć że jest się magiem.
Każdej z 4 ras? Wow! Niesamowite! To teraz jest inaczej? Bo wydaje mi się, że nie. Ludzie przedtem niczym się nie różnili w zależności od prowincji (chyba dodano to w którymś z ostatnich dodatków, ale w 3 edycji też tak będzie). Poza tym byl elf, krasnolud i nizioł. Niziołki odpadają i nie, nie będzie ich, bo gra poszła w kierunku mrocznego charakteru i nie ma miejsca dla postaci komicznych ani rasy o zerowej sile politycznej. I chyba nie masz wątpliwości, że elfy z Ulthuanu różnią się od ich leśnych krewniaków dość znacznie? I ughm, spellcaster/dmg dealer? Wtf?
Nazwijcie mnie fanatykiem, ale ja po prostu widzę co się dzieje - FFG to amerykańska firma wydająca głównie gry planszowe i to właśnie im najlepiej idzie, więc gra jest planszowa do bólu...tyle w temacie.
Przeoczyłeś Dark Heresy, Rogue Tradera, Deathwatch, Animę i pewnie jeszcze kilka zupełnie nieistotnych tytułów. Mają oddzielny wydział na gry planszowe, oddzielny na RPG i jeszcze inny na karcianki. Nie wiem na jakiej podstawie uważasz gry planszowe za ich specjalizację.
BTW. Nie muszę być ekspertem motoryzacji by widzieć, że w nowym modelu Lamborgini odpadają drzwi, a części do niego można kupić tylko u producenta za worek dolarsów.
Lamborgini widziałeś tylko na zdjęciu, a że odpadają w nim drzwi wiesz z opinii innych, nie swojej.
Ależ skąd jest przecież część piąta z dodatkami prawda? Po prostu twórcy z nie wiadomych nam przyczyn dali jej numer o jeden wyższy niż powinien.
Panie offtop, wyjdzie Pan.
-
Limit podstawowych kart akcji (melee attack, dodge itp.) jest na 3 osoby. Po jednej sesji zna się i tak je na pamięć, nie trzeba mieć ich fizycznie. To jest jedyne ograniczenie.
A co z resztą makulatury składającej sie na "kartę" postaci w tej edycji? Widziałem tam kilka takich które robią za jakieś instrumenty pomiarowe np to co określa nastrój (wkurw?) postaci i w zalezności od tego co pokazuje potrzebna jest inna karta z akcjami? (Nie wiem jak Leon, ale ja miałem to w łapach więc nie powtarzam za blogami czy stronkami)
System jest zrobiony tak, by cała runda była rozgrywana jednym rzutem. Po jednym rzucie wiesz, że trafiłeś gościa w głowę mimo że próbował unikać, ale się poślizgnąłeś i straciłeś pewny grunt pod stopami. Jakby zamiast konkretnych kości byłyby symbole, szło by się zamęczyć (BTW, próbowałem już zastępować symbole liczbami jak grałem PBFa, nie-da-się).
Poprawka panie kolego. Wiesz nie ty a mg który interpretuje te kości, co jest potencjalnym czynnikiem zaplnym na sesjach. To co mi się od zawsze podoba w rozróżnianiu styli gry mechanicznego i narracyjnego, poza okazyjnymi flejmami pomiędzy przedstwicielami obu szkół to to że właśnie w narracyjnym stylu MG jest pierwszym po Bogu, w mechanicznym to miejsce okupują kostki które wynikiem rzutu nie pozostawiają wątpliwości. Tutaj jest ta równowaga zniszczona
Poza tym turlanie tą kolorową pulą kości to jedna z fajniejszych rzeczy w systemie.
Słyszałem juz o rożnych powodach grania w rpg lub konkretne systemy, ale nigdy nie słyszałem żeby najfajniejsze w tym było turlanie kolorowymi kostkami
Oprócz tego że mają miękkie okładki, są wydane bardzo porządnie. Nawet nie miałeś ich w ręku, a się wypowiadasz. Ale świat jest opisany nadzwyczaj kiepsko, masz rację. Co prawda w dodatkach o konkretnym wycinku settingu (o magii, wierze itp.) wszystko jest już opisane porządnie, to w podstawowym zestawie o Imperium dowiemy się mało.
Miekka okładka -> podatność na uszkodzenia nie porównanie wieksza niż w przypadku sztywnych okładek. Nawet jeśli dodatki z definicji rzadziej używane nie muszą być opancerzone to dla core booka jest to obowiązek (albo jest to kolejne chamskie zagranie mające wymusić po jakimś czasie ponowny zakup podręczników, czyli więcej siana od graczy). Nieważne jak dobrze jest wydany taki podręcznik (a wcale nie uwazam że te sa tak wydane, chociaż tandetnie również nie) jego żywotność jest znacznie krótsza
Ughm. Tu już przesadzasz.
Można grać magiem wszystkich Kolegiów, można grać kapłanem każdego boga. Tak, trzeba dokupić dodatek, ale powiedz mi - ile w podstawowym zestawie drugiej edycji każde z Kolegiów miało zaklęć? Żałosną ilość. Tutaj przynajmniej jak już dostajemy kolegium, to mamy w czym wybierać. Możemy poznać jeden czar na danym poziomie, a drugi nie - w drudycji szło ciurkiem, wszystko po kolei. A same czary miały raczej mało skomplikowane efekty. Drudycja nawet z Królestwem Magii może się schować do dziury, w końcu czuć że jest się magiem.
Zasadnicza różnica jest właśnie taka że pomimo "ubogości" podstawki w drugiej edycji prowadzenie maga każdego z kolegiów było możliwe bez kupowania dodatku, lub rozpisywania przez mg dodatkowych zasad, a dodatek dawał potężnie rozbudowaną bazę merytoryczną pozwalajacą lepiej poznać ten aspekt starego swiata oraz rozbudowywał element mechaniki czarów (nowych zaklęć jakoś specjalnie dużo tam nie było). Tu natomiast niezbędny jest zakup dodatku zeby grać daną profesją co już jest złe jesli profesja ta oficjalnie znajduje sie w podręczniku podstawowym jako bazowa
Każdej z 4 ras? Wow! Niesamowite! To teraz jest inaczej? Bo wydaje mi się, że nie. Ludzie przedtem niczym się nie różnili w zależności od prowincji (chyba dodano to w którymś z ostatnich dodatków, ale w 3 edycji też tak będzie). Poza tym byl elf, krasnolud i nizioł. Niziołki odpadają i nie, nie będzie ich, bo gra poszła w kierunku mrocznego charakteru i nie ma miejsca dla postaci komicznych ani rasy o zerowej sile politycznej. I chyba nie masz wątpliwości, że elfy z Ulthuanu różnią się od ich leśnych krewniaków dość znacznie? I ughm, spellcaster/dmg dealer? Wtf?
W podstawce była już możliwość, customowania pochodzenia człowieka na bodajże 4 rożne rejony, kolejne dodatki rozwinęły to lub dodały nowe.
Niziołki miały pojawić się w dodatku takibyły zapowiedzi. Natomiast twój opis rasy jest tak bardzo wyjęty z Tolkiena że to aż boli. Niziołki w WH może nie są takimi sukinkotami jak krasnoludy, bądz ich odpowiedniki u Sapkowskiego, Webera, czy w forgoten realms (chociaż tu akurat zależało to od podgatunku niziołka) ale w żadnym razie o komizmie mówić nie można. Nie chcieli dawać niziołków? GW dało im ładny powód żeby tak zrobić. Ale nie bo po co jakoś fluficznie uzasadniać kasację rasy którą wielu graczy lubiło (i co do jednego spotkane przeze mnie w WH niziołki zjadły by takiego pokurcza jakiego przedstawiłeś z butami a następnie spaliłby jego wiochę :P ) Z tą siłą polityczną też przeginasz, o czym sie przekonał nie tak dawno temu pewien elektor.
Elfy... a kto się przejmuje tą długouchą zarazą? Ale jak już musisz, chyba jedyny mały plusik dla trójki tutaj to właśnie to że na dzień dobry jest jakiekolwiek rozbicie między kłapouchem z kontynentu a tym z wyspy
Przeoczyłeś Dark Heresy, Rogue Tradera, Deathwatch, Animę i pewnie jeszcze kilka zupełnie nieistotnych tytułów. Mają oddzielny wydział na gry planszowe, oddzielny na RPG i jeszcze inny na karcianki. Nie wiem na jakiej podstawie uważasz gry planszowe za ich specjalizację.
Poza animą i tymi nieistotnymi tytułami, cała seria 40k została kupiona od GW w rożnych stopniach zaawansowania projektów (które notaben nie miały rozbijać 40k na kilka różnych rpg, tylko stanowić dodatki / mody do rdzenia mechaniczno flufowego zawartego w dh) nie zrobiona przez FFG. Jak wygląda spojżenie FFG na światy warhamera widzimy w omawianym przykładzie.
A moim zdaniem konkluzja z tego jest dość jednoznaczna - kasa na zakup licencji znanego i uznanego tytułu i doświadczenie z grami planszowymi nie wystarczą zeby wydać dobry rpg. Generalnie zmiana właściciela licencji nie raz oznacza śmierć danego tytułu. Przykład warhamera to za mało? O nowym WoD słyszałeś? O 4 edycji D&D w wersji oficjalnej i nie oficjalnej słyszałeś?
PS
Posty pierwotnie wydzieliłem z tematu o riperach żeby nie mieszały się ustawki na dwa różne setingi rpg. Temat zmutował w fajną dyskusję za co przepraszam i żeby nie robić już bajzlu proponuję zmianę nazwy topika na bardziej sugerującą dyskusję plus założenie osobnego na ustawkę.
-
A co z resztą makulatury składającej sie na "kartę" postaci w tej edycji? Widziałem tam kilka takich które robią za jakieś instrumenty pomiarowe np to co określa nastrój (wkurw?) postaci i w zalezności od tego co pokazuje potrzebna jest inna karta z akcjami? (Nie wiem jak Leon, ale ja miałem to w łapach więc nie powtarzam za blogami czy stronkami)
To chyba kiepsko to w tych rękach trzymałeś. BARDZO. Żetonów do składania pasków nastawienia jest o wiele więcej niż potrzebowałoby 10 graczy. Karty akcji są dwustronne, ale w tych podstawowych żadna ze stron NIE RÓŻNI SIĘ. Czemu rozmawiamy o czymś, o czym masz tak nikłe pojęcie?
Poprawka panie kolego. Wiesz nie ty a mg który interpretuje te kości, co jest potencjalnym czynnikiem zaplnym na sesjach. To co mi się od zawsze podoba w rozróżnianiu styli gry mechanicznego i narracyjnego, poza okazyjnymi flejmami pomiędzy przedstwicielami obu szkół to to że właśnie w narracyjnym stylu MG jest pierwszym po Bogu, w mechanicznym to miejsce okupują kostki które wynikiem rzutu nie pozostawiają wątpliwości. Tutaj jest ta równowaga zniszczona
Wyniki swoich rzutów interpretuje gracz. Wyniki rzutów BNów interpretuje MG, ale tylko jeśli chodzi o to które specjalne zdolności odpalić, gdyż podstawę rzutu (udało się/nie udało się i w jakim stopniu) każdy na pierwszy rzut oka wyczyta. System mechaniczny. Nie wiem gdzie tu widzisz problem. I nie rzucaj we mnie GNSem, proszę.
Słyszałem juz o rożnych powodach grania w rpg lub konkretne systemy, ale nigdy nie słyszałem żeby najfajniejsze w tym było turlanie kolorowymi kostkami
Nie powiedziałem najfajniejsze. Dużo fajniejsze jednak, niż k100 na atak i k100 na blok.
Miekka okładka -> podatność na uszkodzenia nie porównanie wieksza niż w przypadku sztywnych okładek. Nawet jeśli dodatki z definicji rzadziej używane nie muszą być opancerzone to dla core booka jest to obowiązek (albo jest to kolejne chamskie zagranie mające wymusić po jakimś czasie ponowny zakup podręczników, czyli więcej siana od graczy). Nieważne jak dobrze jest wydany taki podręcznik (a wcale nie uwazam że te sa tak wydane, chociaż tandetnie również nie) jego żywotność jest znacznie krótsza
Akurat to nie jest chamskie zagranie a cięcie po kosztach. Podręcznik się nie zniszczy, bo 1) trzymasz wszystkie w specjalnym pudle, 2) cała gra jest tak złożona abyś wszystkie specjalne zdolności i regułki miał na kartach i w trakcie sesji nie musiał do podręcznika zaglądać.
W podstawce była już możliwość, customowania pochodzenia człowieka na bodajże 4 rożne rejony, kolejne dodatki rozwinęły to lub dodały nowe.
W podstawce człowiek był idealnie taki sam nieważne z jakiego rejonu pochodził. Albo ja już mam sklerozę i nie pamiętam żeby był jakiś podział prócz fabularnego, albo Ty nie masz pojęcia o czym mówisz.
Zasadnicza różnica jest właśnie taka że pomimo "ubogości" podstawki w drugiej edycji prowadzenie maga każdego z kolegiów było możliwe bez kupowania dodatku, lub rozpisywania przez mg dodatkowych zasad, a dodatek dawał potężnie rozbudowaną bazę merytoryczną pozwalajacą lepiej poznać ten aspekt starego swiata oraz rozbudowywał element mechaniki czarów (nowych zaklęć jakoś specjalnie dużo tam nie było). Tu natomiast niezbędny jest zakup dodatku zeby grać daną profesją co już jest złe jesli profesja ta oficjalnie znajduje sie w podręczniku podstawowym jako bazowa
Tak, trzeba kupić dodatek żeby cieszyć się możliwością gry wszystkimi kolegiami. Nie zmienia to faktu, że magia trzeciej edycji jest znacznie lepsza niż ta w drugiej.
Niziołki miały pojawić się w dodatku takibyły zapowiedzi. Natomiast twój opis rasy jest tak bardzo wyjęty z Tolkiena że to aż boli. Niziołki w WH może nie są takimi sukinkotami jak krasnoludy, bądz ich odpowiedniki u Sapkowskiego, Webera, czy w forgoten realms (chociaż tu akurat zależało to od podgatunku niziołka) ale w żadnym razie o komizmie mówić nie można. Nie chcieli dawać niziołków? GW dało im ładny powód żeby tak zrobić. Ale nie bo po co jakoś fluficznie uzasadniać kasację rasy którą wielu graczy lubiło (i co do jednego spotkane przeze mnie w WH niziołki zjadły by takiego pokurcza jakiego przedstawiłeś z butami a następnie spaliłby jego wiochę (http://akmf.doom.vot.pl/Smileys/default/tongue.gif) ) Z tą siłą polityczną też przeginasz, o czym sie przekonał nie tak dawno temu pewien elektor.
W jakim dodatku mają się pojawić?
Z tego co pamiętam opis w podstawce prezentował ich zręczność, zabawność, utalentowania kulinarne i ledwie wspominał o jakichkolwiek uwarunkowaniach bojowych.
A moim zdaniem konkluzja z tego jest dość jednoznaczna - kasa na zakup licencji znanego i uznanego tytułu i doświadczenie z grami planszowymi nie wystarczą zeby wydać dobry rpg. Generalnie zmiana właściciela licencji nie raz oznacza śmierć danego tytułu. Przykład warhamera to za mało? O nowym WoD słyszałeś? O 4 edycji D&D w wersji oficjalnej i nie oficjalnej słyszałeś?
Przykład Warhammera? Ja tu widzę naprawdę dobre mechanicznie RPG, ze znaczym powiewem świeżości, mimo bardzo mało opisanego świata. Na szczęście dla weterana WH to nie problem.
Nowy WoD. Changeling, Geist, Hunter, Mage, Promethean, Vampire, Werewolf i miliard dodatków do każdego z nich. Czwarty dedek też jakoś nie wydaje się umierać. To są najbardziej dochodowe systemy RPG (patrząc na ilość wydanych podręczników), a Ty o nich mówisz jako o porażce.
BTW, uważaj na błędy, jesteś modem.
-
Muszę przyznać, że do nowej odsłony tego nieocenionego systemu byłem nastawiony lekko sceptycznie, jednak dziś mogę śmiało ogłosić, że wg mnie trzecia edycja Warhammera wyszła całkiem przyzwoicie!
Co prawda zmieniło się wiele, jednak tylko w warstwie mechanicznej i nie można powiedzieć, że owa mechanika przytłacza jakkolwiek storyteling - w moim mniemaniu wręcz go dodatkowo wspomaga... Mimo kilku uproszczeń (np. ochrona od pancerza podobna do tej w D&D) system nie zatracił swojego uroku i z całą pewnością nie jest to planszówką!
Zaskoczyła mnie uniwersalność znaczników, które oprócz standardowych zastosowań mogą mieć także sporo innych - jednym słowem - można nimi zaznaczać wszystko co tylko MG przyjdzie do głowy (np. można z nich skonstruować suwak Mistrza Gry na którym tylko MG wie co się dzieje... ;) ).
Mieszane uczucia mam jedynie co do kostek, gdyż wydają mi się słabo zbalansowane ale może to tylko takie wrażenie, które z rozgrywaniem kolejnych sesji mogłoby minąć...
Oczywiście jedna sesja to mało by poznać wszystkie strony "produktu", jednak już teraz nieco mi się rozjaśniło i śmiało mogę polecić tę odsłonę Warhammera wszystkim fanom Starego Świata!
-
Którego starego świata?
-
śmiało mogę polecić tę odsłonę Warhammera wszystkim fanom Starego Świata!
W takim razie nie jestem fanem Starego Świata albo świat się kończy - jedno z dwóch :o
-
Widziałem, Grałem, Dotykałem i Podoba Mi Się i Miodne Jest.
Ta gra doskonale pokazuje, że opinie z trzeciej ręki nie są wiarygodne.
-
A które to opinie z trzeciej ręki były?
-
Z tego co widziałem ostatnio, wyglądało to fajnie (byłem obserwatorem kawałka sesji :P). A co do trzeciej ręki, to podejrzewam, że chodziło min. o Ciebie, Piotrze :P.