Witajcie

Po przeżyciach związanych z moim tegorocznym wyjazdem na Pyrkon i obietnicy złożonej Korkowi postanowiłem wziąć się za napisanie relacji z wyjazdu z moja ekipą. Dodatkowo z czasem wrzucę foto relację a zatem ruszamy.
Preludium:
Już na początku marca, jeden z moich kumpli ze Szczytna vel Menelaos dał mi cynk że będzie się tworzyła ekipa do wyjazdu na Pyrkon. Ja niewiele myśląc i patrząc w kalendarz stwierdziłem "cholera, trzeba by w końcu najechać Wielkopolan i pojawić się na ich wielce zachwalanym w Polsce konwencie" , dlatego też nie wahając się zbyt długo powiedziałem że może na mnie liczyć i zacząłem powolne przygotowania do wyjazdu. Wiązało się to m.in z uzyskaniem urlopu, co po długiej i krwawej walce z szefową :p zakończyło się wiktorią. W ten sposób mogłem spokojnie czekać do wyjazdu który miał nastąpić jak się później okazało dzień przed konwentem a więc w czwartek 21.03 który nadszedł niespodziewanie szybko ale o tym poniżej.
Dzień I - Czwartek
W końcu gdy nadszedł upragniony przeze mnie wspomniany już wcześniej czwartek nie posiadając się z radości po skończonej pracy poleciałem do domu po bagaże i z prędkością światła stawiłem się w umówionym miejscu przed godziną 17 skąd miał mnie zabrać szczycieński wehikuł.
Nie musiałem długo czekać bo po kilkunastu minutach i uprzednim telefonie chłopaki stawili się w 4 osobowym składzie: Tabol, Gula, Pajda i Menelaos który był naszym szoferem. Nastąpiło szybkie zapakowanie manatków na magiczny rydwan i chwilę później byliśmy w już w drodze ściśnięci jak sardynki gdyż musiałem jechać z tyłu wepchnięty między dwóch postawnych chłopa.
Nie przejmowałem się tym jednak zbytnio ponieważ klimat jaki zapanował w naszym wozie był prześwietny tym bardziej że z niektórymi z chłopaków nie widziałem się kilka lat więc tym bardziej mogliśmy pogadać o wielu sprawach jak chociażby o naszym olsztyńskim sklepie Crazy Dwarf , planszówkach itp. Ponarzekaliśmy też przy okazji ze Magic się zeszmacił i podrożał niesamowicie. Poza tym snuliśmy już rozmowy o planach wyjazdowych na inne konwenty z Polconem na czele czy festiwalem Fantastyki w Nidzicy a wszystko to okraszone było rubasznym humorem i mocnymi % w postaci 78 oktanowej wiśniowej nalewki Gulczasa robionej na ruskim bimbrze co prawie doprowadziło mnie do zastania kosmonautą.
W czasie jazdy myśleliśmy że droga będzie całkiem dobra i że dojedziemy do Poznania bez żadnych problemów ale nic bardziej mylnego

Pogoda i fakt że gdzieś w okolicach Torunia wywalił się TIR spowodowały że musieliśmy nadkładać drogi co wydłużyło naszą podróż i w efekcie dotarliśmy na miejsce o 00:30. Stwierdziliśmy jednak po rozlokowaniu się w swoją drogą zarąbistym apartamencie że można zrobić coś efektywnego więc chwyciliśmy za kilony aby zbratać się z Dionizosem i tak zeszło nam do czwartej rano po czym wszyscy udaliśmy się do krainy Hypnosa

Dzień II - Piątek
Restart systemu w moim przypadku nastąpił około godziny 7 rano ( w sumie przez cały konwent okazało się że spałem 9 godzin :p ) Chłopaki jakoś też później się wydobyli z łóżek, i gdy chcieliśmy się zbierać trochę wcześniej żeby przy okazji rozejrzeć się po okolicy okazało się ze zatrzasnęliśmy się w mieszkaniu i nie mogliśmy wyjść. Na szczęście szybka interwencja pana złotej rączki w postaci dozorcy załatwiła sprawę. Po uwolnieniu nas z więzienia Gulczas wybył na konwent nie chcąc tracić czasu i zajął nam miejsce w kolejce po akredytację.
Główny budynek całej imprezy
Razem z chłopakami jakiś czas później stawiliśmy się na miejscu. Z początku nic nie zwiastowało wielkich kolejek po akredytację jako że przed głównym pawilonem Targów Poznańskich było dziwnie pusto. Ale gdy tylko przekroczyliśmy próg budynku naszym oczom ukazały się hordy rozentuzjazmowanych fanów wszelkiej fantastyki, anime i wielu innych dziedzin nerdozy.


Witajcie w krainie, co z mnogości stoisk z gadżetami słynie

W miarę szybko udało się nam zlokalizować Gulę i po sprawnej odprawie, zaklepaniu akredytacji (swoja droga trafiliśmy w dobry czas bo system z racji zwiększającej się liczby uczestników co i rusz się wieszał

) i znaleźliśmy się na Pyrkonie.
Na wstępie od razu powiem że mnogość atrakcji w postaci wszelkiej maści prelekcji, konkursów, pokazów, stoisk sklepów i wystaw mnie przytłoczyła i wywołała nieschodzący z twarzy uśmiech. I podobnie wszędzie dookoła dało się zobaczyć pełno roześmianych ludzi cieszących się atrakcjami. Razem z ekipą postanowiliśmy zobaczyć z tego ile tylko się dało i porobić jakieś zakupy. Gula bardzo szybko nabył dużą liczbę podręczników do Neuroshimy a ja odwiedziłem stoisko Barda gdzie nabyłem parę gadżetów i wrzuciłem los na loterię która miała odbyć się w niedzielę o 11.
Wydawałoby się niewinne i uroczę dziewczę...
Gdy tak rozglądaliśmy się wokół naszą uwagę od razu przyciągnęły uwagę dziewczyny w różnych strojach z anime, filmów, seriali i innych. Postanowiliśmy porobić sobie z wieloma z nich zdjęć co każda z uroczych fanek fantastyki witała uśmiechem.
...a tu już demoniczna operatorka i jej machina


Na szczęście Kobieta Kot okazała się sympatycznym kotkiem

Moja uwagę także od razu przykuła wystawa poświęcona uniwersum Star Wars zwłaszcza modele statków wykonane przez prawdziwego pasjonata, który tylko w jeden papierowy wielkich rozmiarów model fregaty medycznej( z V epizodu) poświęcił 1300 godzin pracy oraz zużył 13 tysięcy elementów (sic!).


"I sense a great disturbance in the Force"

Nie minęła chwila a po zrobieniu fotek na wystawie już dałem się pojmać bezimiennym i okrutnym szturmowcom imperialnym z 501 Legionu Imperialnego którzy w imię Imperatora strzegli porządku na konwencie.

W imieniu Imperatora jesteś aresztowany


"Odprowadzić więźnia"
W międzyczasie spotkałem znajomych zarówno z Warszawy jak i z Olsztyna i po krótkiej naradzie z chłopakami co robimy dalej postanowiliśmy się rozdzielić aby zobaczyć co, gdzie jak i z kim. W ten sposób wylądowałem na prelekcji pt. „Przybyć, zobaczyć i zwyciężyć. Uzbrojenie i taktyka armii rzymskiej” która zgromadziła całkiem pokaźną liczbę słuchaczy. Prelegent w bardzo ciekawy sposób przedstawił miedz innymi organizację , podstawowe uzbrojenie i pancerze Rzymian z wszystkich okresów istnienia Republiki oraz Cesarstwa Rzymskiego oraz liczne filmiki z tej tematyki i nawet nie zorientowałem się kiedy prelekcja minęła tak szybko.

"Veni, vidi, vici"
Nie smuciłem się jednak ponieważ czekały inne punkty programu, których niestety (a może i stety

) było tak wiele że trzeba było wybierać na co chce się pójść ponieważ w tym samym momencie odbywała się całą masa różnych ciekawych atrakcji.

Z wojowniczą elfką

Po kolejnej sesji zdjęciowej z fankami cosplay’u wylądowałem na prelekcji o wampirach. Dziewczyna która prowadziła owy punkt programu śmiechem żartem co i rusz mówiła że wszyscy którzy przyszli na prelekcję nie muszą tu siedzieć bo kogo w ogóle interesują wampiry?

Ale nie daliśmy się tak łatwo oszukać i słuchaliśmy dalej z przyjemnością wywodów na temat takich filmów jak „Wywiad z wampirem”, „Underworld” i inne w których różnie przedstawiano wampiry . Niestety chcąc zdążyć na kolejną prelekcję musiałem się ulotnić pod koniec aby wylądować na odczycie dotyczącym Nyarlathotep ‘a i mitologii Lovecrafta.

Poczytam Wam Necronomicon

Jak się okazało prelekcja cieszyła się tak wielkim wzięciem co bardzo pozytywnie zaskoczyło prelegentkę ale też sprawiło że mnie i wielu innym ledwo udało się usiąść. Po chwili przenieśliśmy się w czasie aby posłuchać o historii Atlantydzie i innych mitach z których miedzy innymi czerpał Samotnik z Providence tworząc zręby Mitologii Cthulu. Odczyt i dyskusja w trakcie panelu na tematy dotyczące etymologii imion Wielkich Przedwiecznych oraz innych istotnych zagadnień związanych z Lovecraftem jak choćby macki (Cthulu ftaghn ! ) okazały się niezwykle przydatne i podsunęły mi kilka pomysłów do wykorzystania na sesji Zewu Cthulu.
Uzbrojony w nową wiedze o Wielkich Przedwiecznych ruszyłem dalej robiąc kolejną porcję fotek z konwentu z poprzebieranymi fantastami. O 19 zgadaliśmy się telefonicznie z chłopakami ponieważ na horyzoncie było spotkanie z John’em Wickiem – twórcą takich gier RPG jak „7th Sea” czy „Legenda Pięciu Kręgów”.

"Jak ja nie znoszę halflingów" czyli gotowanie z John'em

Ów człowiek okazał się mega pozytywną osobą z wielkim poczuciem humoru i niepowtarzalnym stylem. Sam fakt że na wejściu razem z polskim komentatorem na naszych oczach rozwinął swój 5 metrowy szal świadczył że będzie czekała nas ciekawa i zabawna prelekcja. Smaku całemu spotkanie (dosłownie) dodawał fakt że John rozstawił się z podręczna kuchenkę chcąc nas nauczyć jak się gotuje RPG i nie tylko . Padło wiele pytań na temat przyszłości gier projektowanych przez John’a , poza tym gość zaznaczył kilka podstawowych elementów jakimi powinny cechować się poszczególne gry a także „dlaczego nie znosimy goblinów, koboldów i innych stworów z DnD”. A już najlepszym punktem programu była jego prośba do wszystkich zgromadzonych o pomoc przy nagraniu filmiku ze spotkania co na koniec zaowocowało wielką salwą śmiechu i gromkimi brawami(filmik do obejrzenia tutaj:
)
Na sam koniec wszyscy zostaliśmy poczęstowani pieczoną wołowiną którą John przyrządzał w trakcie spotkania.
Po skończonej prelekcji stwierdziliśmy z chłopakami ze warto zobaczyć klub „Akumulatory” który był jedną z trzech lokalizacji gdzie uczestnicy konwentu mogli się wyszaleć, napić i potańczyć. Klub okazał się bardzo pozytywnym miejscem w który poznaliśmy sporo nowych osób. Przez przypadek wpadłem też na Skałę – mojego dawnego MG z obozów RPG „Orion i dobrego przyjaciela. Zeszło nam trochę na rozmowie na temat prowadzenia sesji, naszych doświadczeń związanych z grami i wspomnień z obozów. Później pochłonęła mnie integracja z moją ekipą i tu więcej grzechów nie pamiętam ani ilości wypitych drinków Jedynie to że wróciliśmy do naszego apartamentu około 3 rano po czym trzeba było odpocząć jeśli mieliśmy odkrywać Pyrkon i jego atrakcje dalej.